Cześć kochani!!! Jakiś czas temu pokazywałam Wam nowy haft, który zaczęłam, bo najwyraźniej cierpię na zespół niespokojnych rąk 🙂 Gdy tylko zobaczyłam wzór, wiedziałam, że to jest „to” czyli obrazek, który porusza we mnie jakąś strunę, ściska w gardle, przemawia … Może dlatego, że przed długi okres swojego życia szukałam własnego miejsca na świecie … i może też dlatego, że ten wymarzony dom Ani jest jeszcze trochę w budowie, tzn. brakuje w nim na pewno mojego męża, który wyjechał za pracą, brakuje pięknego wypielęgnowanego ogrodu, ukrytej zacisznej altanki pod orzechem …
Hafcik nazwałam „W stronę domu” – tego mojego, wymarzonego, gdzie wszyscy w końcu będziemy razem. Przypominam, że ostatnio haft wyglądał tak:
Dzisiaj widać już nieco więcej … wyszywanie jest bardzo czasochłonne, przybywa powoli, ale tak wciąga, że trudno się od niego oderwać. Ma coś wspólnego z czytaniem książek, znacie ten syndrom „jeszcze jedna strona”? To w wyszywaniu zdecydowanie jest „jeszcze kilka krzyżyków” 🙂
No i ostatecznie finalny wygląd obrazka ma być taki:
Zobaczymy, jak mi wyjdzie. Jak widzicie, jeszcze sporo pracy przede mną. Nie omieszkam jednak chwalić się Wam postępami.
Trzymajcie się ciepło i do usłyszenia!!!
Piękny wzór wybrałaś, powodzenia w haftowaniu 🙂
Dzięki wielkie!!!