Hejka kochani!!! Dzisiejsza serwetka powstała w sumie przez przypadek. Ten przypadek królował na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, zbiegiem okoliczności trafiłam na wzór, kiedy szukałam czegoś, co mogę znowu zrobić w kilku kolorach.
Potem wybór barw też nie był od początku jasny. Zebrałam wszystkie pozaczynane kłębki i z silnym zamiarem, aby powyrabiać końcówki, zaczęłam dopasowywać do siebie kolory. Przymierzałam, pasowałam i nic mi się nie podobało.
Następnego dnia wstałam i wybrałam 2 kłębki pierwsze z brzegu – pastelowy róż i limonkę. Miałam obiekcje, nie powiem. Zwłaszcza, że limonka jest nieco grubsza od różu – jakie to są kordonki, nie powiem, bo banderolki już dawno znikły, a kłębki jak wspomniałam, były już pozaczynane.
I tak dziergałam z początku bez przekonania, ale im dalej, tym bardziej efekt mi się podobał. Jak myślicie? 🙂 Średnica to prawie 40cm.