Uff, dzisiaj mogę Wam się pochwalić na prawdę czymś niezwykłym. Serweta należy do tych większych, bo ma 53 cm średnicy. Wzór jest przepiękny i tak jak nie przepadam za „dziurawymi” serwetkami, tak tutaj zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W robocie bardzo miła – troszkę czasochłonna, to się zgadza, ale za to efekt uważam za na prawdę udany 🙂
I jeszcze jedno zdanie na temat kordonka. Tym razem to nie Maxi. Kordonek nazywa się Garden Space. Zabijcie mnie, ale nie pamiętam gdzie go kupiłam. Jest miękki i z faktury podobny do Snehurki. Jednocześnie dobrze skręcony, nie dzieli się, nie sczepia – świetny w dzierganiu, bardzo wygodny i z ręką na sercu każdemu go polecam. Jak widzicie kordonek jest melanżem bieli, różu i delikatnego fioletu. Jednak w tym wzorze nie zamazuje go , myślę, że jest wręcz dodatkowym atutem.
Przyznam się, że mam kłopot z melanżowymi kordonkami/włóczkami. Gdy widzę takie bajkowo kolorowe kłębuszki od razu je łapię, bo niesamowicie mi się podobają. Nie potrafię przejść obok nich obojętnie 🙂 Gorzej później w dzierganiu – zawsze boję się, że kolorowe maziaki sprawią, że wzór stanie się niewidoczny i cała moja praca pójdzie na marne. W rezultacie zazwyczaj wybieram kordonki jednolitego koloru, a kłębuszków wielobarwnych jedynie przybywa w szafce 🙂