Czy szydełkowanie może się opłacać? Mam oczywiście na myśli kwestię finansową. Bo wartości w sferze psychologicznym ma niezaprzeczalnie. Osoba, która szydełkuje, odpoczywa, relaksuje się, rozluznia. Myśli zaczynają płynąć równym torem i nagle znajduje się rozwiązania spraw, które do tej pory były dla nas ciężarem. Szydełkowanie to swoista medytacja posunięta czasem niemal do transu. Słupek za słupkiem, oczko, oczko, oczko …. palce automatycznie przesuwają nitkę, szydełko śmiga … niepostrzeżenie mijają godziny…
😀
Też tak macie?
No właśnie, tylko osoby , które szydełkują, wiedzą ile ta pasja pochłania czasu. Daje wielką radość, ogromną satysfakcję, dumę – tak, oczywiście, ale zrobienie serwety, narzuty, firanki – to najczęściej wiele, wiele godzin misternej dłubaniny. Nieszydełkujący zazwyczaj nie mają o tym pojęcia. Koleżanka poprosiła mnie o zrobienie serwety, która miała mieć 60 cm średnicy. Już następnego dnia dopytywała się jak idą postępy …. gdy usłyszała, że zrobienie serwety zajmie mi przynajmniej miesiąc – była ogromnie niezadowolona i dała mi do zrozumienie, że najwidoczniej ją oszukałam i wcale nie chcę tej serwety zrobić ….
Ponieważ ja od szydełkowania oderwać się nie mogę i ilość szydełkowych robótek systematycznie przyrasta, zaczęłam się zastanawiać nad sprzedażą. Zajrzałam na popularny serwis aukcyjny i zobaczyłam, ze taką dużą serwetę, o której wspominałam wyżej, można zakupić za 20 zł !!! Powiedzcie mi, jakim cudem??? Przecież same nici będą droższe, a gdzie te godziny pracy??? Inna oferta to 5 średniej wielkości serwetek za 9,99 zł. Nie rozumiem tego. Mam wrażenie, że sprzedawcy po prostu nie orientują się co sprzedają i jak wartościowe to jest… ale jak przebić się ze swoimi robótkami wyceniając je adekwatnie do pracy w nie włożonej???
Oto zagadka.
Czy ktoś z Was znalazł sposób na zarabianie lub chociażby dorabianie szydełkowaniem? Ja na razie wszystko rozdaję, a jedyną zapłatą jest uśmiech i zachwyt obdarowywanego.