Opinie o włóczkach i kordonkach

Zakupy w pasmanterii Rag Tag

Cześć kochani!!! Miał być post o papugach, ale wciąż męczę tło… okazało się, że wyszycie miliona krzyżyków, nawet jednym kolorem, nie idzie za szybko…. Tymczasem muszę Wam się pochwalić, co ostatnio kupiłam w mojej ulubionej pasmanterii Rag Tag.  I to jeszcze nie jest wszystko, ale przyjemność trzeba stopniowo dawkować 😛

Nie tak dawno w Rag Tag pojawiły się włóczki firmy Scheepjes – Whirl i Secret Garden. Wszystkie piękne i urzekające kolorami. Ja jednak zdecydowałam się na Whirl-y – bo mają te moje ulubione długie przejścia barw, które cudownie układają się w robótkach.

Wybrałam dwa zestawy kolorystyczne – Green Tea Tipple i Raspberry Rocky Roads ( czyli napój o smaku zielonej herbaty i malinowo skaliste drogi?) W różu widzi się moja mama – jest brunetką i we wszystkich ciepłych kolorach jest jej ładnie. Ja jestem teraz jasną blondynką i uwielbiam zielenie ( jeszcze lepiej odcienie zieleni pasowały mi, gdy byłam rudzielcem ;)) Zamówiłyśmy po dwa kłębki, mimo że każdy to 1000 metrów i 215/225 gram. Kiedyś Wam wspominałam, że daleko mi do figury modelki (mojej mamie też) więc z doświadczenia wiem, że lepiej mieć mały zapas zamawianej włóczki ….

Whirl-y to mieszanka bawełny (60%) i akrylu (40%).  Bardzo miłe i mięciutkie w dotyku. Niteczka jest ładnie skręcona i myślę, że nie będzie sprawiała trudności w robocie. Zalecane szydełko i druty to 3,5 – 4 mm. Powiem Wam po cichu, że chciałabym spróbować zrobić z tej przepięknej zielonej herbatki moją pierwszą bluzeczkę na drutach … Co z tego wyjdzie … nie wiem 😉 ale jeżeli nie spróbuję, to się nie przekonam.

O pasmanterii Rag Tag już nie raz Wam pisałam. To wirtualne miejsce, bo sklep jest internetowy, to dla mnie odkrycie roku. Jak tam zajrzę, to oczu nie mogę oderwać od tych barw i zestawień kolorystycznych,  mieniących się kłębuszków… i do tego wciąż pojawia się coś nowego … Klęska dla mojego portfela, ale jaka radość z dziergania 😀 Ja zawsze mówię: mój mąż pali i wydaje masę kasy na niezdrowe papierosy … ja nie palę, to mogę sobie kupić niteczki 😛

Kochani moi, wracam do moich papużek i tła, a w między czasie powstaje poszewka na poduszkę – jest na drucikach i ćwiczę na niej pierwszy, prościutki warkocz. Wszak małymi kroczkami robi się największe postępy … Trzymajcie się cieplutko i do usłyszenia niebawem!

2 thoughts on “Zakupy w pasmanterii Rag Tag

  1. Pani Aniu życzę powodzenia z drutami,ja to tylko ich używam do ściągaczy na sweterki,które dziergam na szydełku tunezyjskim.Druty to raczej nie moja bajka choć umiem na nich robić i przyznam się,że ja też mam słabość do włóczek,przed Bożym Narodzeniem zaszalałam i kupiłam na aukcji 10 kilo włóczki stilonowej,z której planuję zrobić torby.Pozdrawiam z Warmii i Mazur.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *