Cześć kochani!!! Dzisiaj wpadam do Was z moim kolorowym kotem – powyższe zdjęcie było zrobione 27 listopada – a więc miesiąc bez 4 dni temu. Najwyższy czas, aby pokazać Wam postępy w wyszywaniu – nie są one jakieś piorunujące, bo wiecie, że ostatnio szalałam z szydełkiem i powstawały różne świąteczne projekty. Powiem Wam po cichu, że powoli zaczynam rozglądać się za ciekawymi wzorami wiosennymi i wielkanocnymi – hi hi . Każdy kto szydełkuje wie, że aby coś przygotować, potrzeba czasu. Warto więc zapewnić go sobie wystarczającą ilość … ale wiecie jak to będzie, zanim człowiek się obejrzy już przyjdzie wiosna, trzeba będzie ogród kopać, pielić, sadzić, myśleć o Wielkiej Nocy, a zaraz potem o wakacjach … No dobrze, nie wybiegajmy zanadto w przyszłość…
Pora na kota!
Tak prezentuje się na dzień dzisiejszy. Dojechałam już do dolnej granicy haftu, zaczynają się pojawić białe końcówki wąsów. Cudownie się wyszywa, nawet jak głowa trochę boli … Na zdjęciu widzicie też zupełnie nie świąteczny wiecheć tulipanów 😉 Wpasowały mi się kolorystycznie, a że tato miał wczoraj imieniny i tak go obsypałyśmy kwiatami, to skorzystałam z okazji i umieściłam je na fotce.
Haftowanie tego kota w cudowny sposób ładuje człowieka energetycznie. Kolory pobudzają do działania, ja często podśpiewuję haftując ten wzór – przy innych haftach tak nie mam 😉
No i jeszcze mała prywata – dzięki za wszystkie przekochane słowa pełne ciepła i współczucia związane z tymi moimi migrenami … Dzisiaj odkryłam, że potrójna dawka przeciwbólowego pozwala w miarę normalnie funkcjonować. Co prawda głównie siedzę, bo jak wstaję, to tak mi się kręci w głowie, że wpadam na ściany, ale wyszywać i szydełkować na siedząco mogę jak najbardziej. Całuję Was bardzo mocno i jeszcze raz dziękuję, że jesteście tutaj!
Uwielbiam te zwierzaki 🙂 Kotek cudownie rośnie! 🙂
A na migrenę spróbuj Solpadeine w tabletkach musujących – dwie rozpuszczasz i trochę stawia na nogi (to moje ostatnie odkrycie :D)