Cześć kochani!!! Mało tu mnie ostatnio, ale to dlatego, że złapałam się za kilka projektów na raz i nie wiem za co łapać się najpierw. Powoli kończę kocyk wspomniany w poprzednim wpisie – dla Małopolskiego Hospicjum Dziecięcego. Wzór prosty, robi się cudnie, ale jednak koc musi swoje wymiary mieć. Dlatego okazało się, że robota nie idzie tak szybko jak myślałam.
W przerwach dziergam 2 firaneczki do okna – jedna kremowo żółta w ananaski, a druga w cudownym zielonym melanżu ze złotą nitką – z motywem filetowej róży.
W innych przerwach uczę się robić na drutach i powoli powstaje moja pierwsza druciana poszewka na poduchę. Nic skomplikowanego, bo nie będę porywać się z motyką na słońce. Wiem, że moje druciane umiejętności są jeszcze malutkie, dlatego ćwiczę na razie prawe i lewe oczka.
Żeby nie było nudno, zaczęłam również bluzkę z elementów na szydełku. Fajnie się dzierga, wychodzi kompletnie inaczej niż planowałam, ale też mi się podoba. Cieszę się, że wreszcie znalazłam zastosowanie do wielkiego kłębka szarej włóczki z Kauflandu.
Myślicie, że to koniec? Otóż nie 😀 Kiedyś, dawno dawno temu, uwielbiałam haftować krzyżykami. Ostatnio wpadły mi w oko przepiękne prace krzyżykowe na internetowych blogach. Poczułam ten niesamowity skurcz w żołądku (wiecie o czym mówię 😉 ) kiedy wie się, że właśnie znalazło się projekt, który trzeba, po prostu trzeba zrobić. No i jestem obecnie na etapie kompletowania przyborów i aż łapki mi się trzęsą, żeby już złapać za igłę i wyszywać …
Wariatka ze mnie, prawda? 😀 Ale pozytywna… 😉
Dlatego zaglądam do Was szybciutko na chwilę i migiem pokazuję mały bieżniczek, który powstał nie dawno. Kordonek to moja ukochana Maxi – kolor ulubiony zielony. Szydełko tradycyjnie 1,25mm. To był taki kolejny przerywnik, bo przecież im więcej tym lepiej 😉
Ściskam Was mocno i obiecuję, że będę Was częściej męczyć :*
Witam, czy znajdę gdzieś podpowiedź jak go zrobić?