Szydełkowe różności

Szydełkowanie jest proste – kolekcja Hachette

szydełkowanie jest proste

Ponieważ jestem totalną maniaczką szydełkowania, wszystko co ma  ma jakikolwiek  z nim związek , zwraca moją uwagę. I tak nie mogłam przejść obojętnie obok głośno obecnie reklamowanej kolekcji Hachette „Szydełkowanie jest proste”. O moich doświadczeniach z wydawnictwem Hachette wspomnę troszkę później. W kioskach dostępne są już dwa pierwsze  numery, które nabyłam, bardziej z ciekawości niż wiary, że znajdę w nich coś, co mnie zaskoczy … i miałam rację.

Generalnie, kolejne zeszyty są bardzo ładnie i czytelnie opracowane graficznie. Kolorowe zdjęcia, duża czcionka, tłumaczenia podstawowych splotów – dla osoby rozpoczynającej przygodę z szydełkiem – musi to wyglądać niezwykle atrakcyjnie.

Ciekawe też jest pomysł marketingowy – z każdym numerem wyjaśnione jest dzierganie kolejnego kwadratu pledu. Chcesz mieć cały pled z okładki pierwszego zeszytu? Zaprenumeruj całą kolekcję … tak… to wciąga.

No i kuszące są te prezenty niby darmowo dodawane do kolejnych zeszytów. Kłębuszek włóczki, szydełka, płyta dvd, etui, segregator.

Tylko, obiektywnie patrząc, wszystkie te wiadomości, techniki, ściegi – znajdziecie z łatwością w internecie. Nie ma tu nic nowego, wymyślonego, nowatorskiego – same podstawy. Przyjrzyjmy się zatem cenie.

Pierwszy numer – 4,90 zł. Drugi już 9,99 zł. Jeżeli się skusicie i zaprenumerujecie kolekcję, to dostaniecie numer 2 i 3 w cenie 14,99 zł. Później 4 i 5 . A następnie co miesiąc 4 numery, ale jak mówi regulamin: ” 14,99 zł płacimy za jeden numer”, tak więc miesięcznie wydamy 59, 96 zł. Zastanowiłabym się tu głęboko, czy warto wydawać  taką ilość pieniędzy każdego miesiąca na zupełnie podstawowe informacje dostępne w każdej książce o szydełkowaniu lub w internecie. Film dvd? Na YouTube znajdziecie setki, jak nie tysiące filmików instruktażowych… No cóż, ja nie skorzystam z tej kolekcji …

I już na koniec – mam bardzo niemiłe doświadczenia z wydawnictwem Hachette. Jakiś czas temu dałam się wrobić w prenumeratę podobnej kolekcji, tylko o robieniu na drutach. Po kilku numerach chciałam zrezygnować, zadzwoniłam, odwołałam prenumeratę, nie przyjęłam jednej paczki, potem drugiej. Po jakimś czasie przyszedł do mnie monit, abym zapłaciła za obie przesyłki. Olałam – przyszedł kolejny. Dzwoniłam do wydawnictwa – ale oczekiwanie na kogoś, kot zechce ze mną porozmawiać trwało w nieskończoność – i zrezygnowałam. W końcu dostałam ostrzeżenie, że moim „długiem” zajmie się firma windykacyjna… Zapłaciłam dla świętego spokoju, ale do dzisiaj mam do nich żal, czuję się oszukana i wykorzystana…

Moim zdaniem kochani, możecie sobie spokojnie darować kupowania „Szydełkowanie jest proste” – to tylko wyciąganie pieniędzy – i to na prawdę sporych. A wszystko co jest w tej kolekcji i 1000 razy więcej macie na wyciągnięcie ręki w Internecie i jakiejkolwiek książce o dzierganiu na szydełku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *